Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
an_ge
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 66
|
Wysłany: Sro Lut 13, 2008 8:42 am Temat postu: MojeBoje |
|
|
czyli o sytuacjach niebezpiecznych (na ulicy, w barze, w autobusie, etc) z których mieliście okazję wybrnąć.
Pytam z ciekawości, gdyż w Zielonej Górze tylko raz zdarzyło mi się zetknąć z seksualnym agresorem - i to nim zaczęłam ćwiczyć KM, więc niejako jestem naiwna w kwestii bezpieczeństwa w mieście (chodzę bez paralizatora, gazu, noża, pałki teleskopowej, cegły w torebce, straszaka, szczęki.. za to z wielkim ufnym usmiechem).
Jakie sytuacje są najczęstsze i co wam się przydarzyło?
Jak byście teraz zareagowali w tej samej sytuacji? _________________ You can run, but you only die tired.
http://angevill.myminicity.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
LatajoncyAlfons
Dołączył: 13 Lut 2008 Posty: 6 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sro Lut 13, 2008 12:21 pm Temat postu: |
|
|
Ja dotychczas miałem tylko jedn taka niebezpieczn sytuacje. A było to tak:Wracalem wieczorem z korkow do domu. Bylo juz ciemno. Wysylalem jakiegos sms z mojej komorki. Zauwarzylo to jakis 2 kolesi. Zaszli mi droge i zarzadali oddania telefonu. Chcialem przejsc jednak odepchneli mnie i dodajac kilka lacinskich epitetow:) nadal chcieli abym oddal im telefon. Jeden z nich zaszedl mnie od tylu. Drugi,ktory byl z przodu chcial uderzyc mnie sierpem. Jednakrze ja szybko sie zchylilem. Wtedy on prubowal zadac mi cios lokciem. Przechwycilem jego reke i stosojac dzwignie na nadgarstek(jedna z technik aikido ktore trenowalem w tamtym czasie)przewrocilem go na ziemie. Wtedy napastnik ktory byl za mna uderzyl mnie bardzo mocno splecionymi rekami w plecy. Odwrocilem sie i zauwazylem nadlatujacy cios sierpowy. Zablokowalem go,nastepnie uderzylem faceta w brzuch i zastosowalem koleina technike aikido-shicho nage(kto trenowal aikido ten wie co to jest:))i drugi napastnik rowniez sie przewrocil. Nagle zobaczylem,ze pierwszy z agresorow wstaje i wyjmuje cos z pod kurtki. Nie namyslajac sie dlugo wziolem nogi za pas:) Prubowali mnie jeszcze gonic,ale adrenalina i strach spowodowaly iz uciekalem tak szybko ze nawet mistrz swiata w biegach nie mial by ze mna szans. Zloto na Olimpiadzie bylo by moje:). No i coz. Wrocilem spokojnie:)do domu i przez jakis czas mialem duzego siniaka na plecach po tym ciosie obiema rekami. _________________ Teraz ja trochę odpocznę a ty popracujesz,a potem ty trochę popracujesz a ja trochę odpocznę |
|
Powrót do góry |
|
|
<SunnySmile>
Dołączył: 09 Lut 2008 Posty: 32
|
Wysłany: Sro Lut 13, 2008 2:31 pm Temat postu: |
|
|
Ooo, to moje gratulacje;P hehe, ja jak narazie nie miałam tego typu sytuacji... _________________ Gdyby w kobiecie nie panował anioł razem z diabłem, nie byłaby interesująca... |
|
Powrót do góry |
|
|
TheDyzma
Dołączył: 28 Sty 2008 Posty: 35
|
Wysłany: Czw Lut 14, 2008 7:50 am Temat postu: |
|
|
Ekspertem w tego typu sytuacjach jest Tomek Wypadek który swoją wątłą powierzchownoscią wręcz prowokuje ludzi na ulicy...
Z drugiej strony jak widze jaki on jest połamany i schorowany to sam mam ochote go dobić... niech się nie męczy
Niestety chłop z niego jest odp[orny jak amerykańska stonka i nie daje się wyplenić.
D. |
|
Powrót do góry |
|
|
slavo73
Dołączył: 28 Sty 2008 Posty: 7
|
Wysłany: Czw Lut 14, 2008 11:06 pm Temat postu: |
|
|
Tomek Wypadek - czyli asystent trenera?? Chciałem kiedys na treningu przycwaniaczyć jak Tomek tłumaczył mi i koledze jakąś technike, bo co taki chudzielec może mi zrobić ...od tej pory mam obawy kiedy podchodzi do mnie ... Z drugiej strony nie dziwie sie , że jest ,jak to Dyzma określił "niezniszczalny jak stonka", kiedy widze jak Darek go męczy na trenigach, aż czasami ciarki po plecach przechodzą, a on wciąż wstaje i wstaje ... WAŃKA WSTAŃKA ;p Pozdrofy dla Tomka W. |
|
Powrót do góry |
|
|
an_ge
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 66
|
Wysłany: Pią Lut 15, 2008 7:40 am Temat postu: |
|
|
fenomen powstań Tomka budzi chyba powszechne nabożne zdumienie i podziw. Kopnąć go - człowiek się pokaleczy, próbować zadusić - człowiek sobie coś złamie. Tak naprawdę to może granat rzucony z bezpiecznej odległości mógłby.. chociaż nie, zapewne złapał by i przyniósł, by zapytać "co właściwie mieliśmy na myśli".
(z czołgiem podobno próbowano)
Ale fakt faktem, Tomek ma chyba najwięcej przygód ulicznych na koncie.
(powinniśmy się złożyć na koszulkę z jakimś ostrzegawczym napisem) _________________ You can run, but you only die tired.
http://angevill.myminicity.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Pią Lut 15, 2008 10:06 am Temat postu: |
|
|
Już nie przesadzajcie tak... Nie tylko ja miałem jakieś przygody na ulicy. Mnie natura niestety nie obdazyła spora masą jak Dyzme ;p więc musze sobie radzic inaczej...;p
a poza tym nie ładnie tak obgadywać kolege...;p |
|
Powrót do góry |
|
|
MisterTornister
Dołączył: 09 Lut 2008 Posty: 28
|
Wysłany: Pią Lut 15, 2008 8:49 pm Temat postu: |
|
|
proponuję ... siekierka dla Tomka .. uuaa |
|
Powrót do góry |
|
|
sreberqo
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 27 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Sob Lut 16, 2008 10:47 am Temat postu: |
|
|
pokaleczycie go tylko tą siekierką ;P |
|
Powrót do góry |
|
|
slavo73
Dołączył: 28 Sty 2008 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Lut 18, 2008 8:14 pm Temat postu: |
|
|
Lepiej może Tomkowi siekierki nie dawać bo dopiero zacznie nia wywijać i jeszcze komuś krzywde zrobi
A tak przy okazji-ciekawe czy ktoś zauważył, że dzisiaj (po raz pierwszy odkąd pamiętam) nie było Tomka na treningu. To aż niewiarygodne... |
|
Powrót do góry |
|
|
sreberqo
Dołączył: 29 Sty 2008 Posty: 27 Skąd: Zielona Góra
|
Wysłany: Wto Lut 19, 2008 1:14 pm Temat postu: |
|
|
no wlasnie tez zauwazylam tak od poczatku "czegos/kogos" tam brakowalo.... i dopiero po jakims czasie skapnelam sie ze to Tomka nie ma Aż mi brakowało tych jego ciągłych uwag |
|
Powrót do góry |
|
|
DJ macmax
Dołączył: 28 Sty 2008 Posty: 15 Skąd: DJ/FZ
|
Wysłany: Wto Lut 19, 2008 3:59 pm Temat postu: |
|
|
co wy tam wiecie..Tomcio to jest sado-macho a poza tym nie jest taki biedny,bo kalafiora to on mi nabił-niedobry Tomcio _________________ it is not my blood |
|
Powrót do góry |
|
|
Michu
Dołączył: 24 Lut 2008 Posty: 9 Skąd: Zielonego Wzgórza
|
Wysłany: Nie Lut 24, 2008 10:46 pm Temat postu: Moje boje czy opowieści o Tomku W? ;-))) |
|
|
Duży w tej kwestii ma zdecydowanie lepiej, ale... i mnie się przytrafiło. Vifon zasugerował abym się tutaj podzielił swoim ostatnim przypadkiem. Rzecz działa się chyba nawet w dniu gdy nasi kompani zdawali na P5 w Łodzi, ja tymczasem zamiast być tam z nimi cieszyłem się z przygody marzeń, czyli z rejsu jachtem po Atlantyku. O tym, że przygoda ta będzie miała jeszcze inny akcent, miałem się przekonać późnym wieczorem. w Hiszpańskim porcie.
Po "zdobywaniu portowych knajpek" moja załoga wróciła na jacht, a ja z Kolegą jako trochę bardziej "zmęczeni" postanowiliśmy ruszyć własną ścieżką. Nawet udało nam się znaleźć właściwy szlak do portu, gdy w pewnej chwili obok nas zatrzymał się samochów i wysiadło z niego czterech hiszpanów. Jako, że radość ze spotkania każdego tubylca na tym odludziu była wielka, więc i ja ucieszyłem się gdy przede mną stanęło dwóch a nawet jeden coś chciał zamachać do mnie ręką. Po sekundzie jednak jego pięść rozcięła mi kastetem łeb zalewając moje ciuchy obficie krwią. Nim zdąrzyłem zrozumieć, że tu biją, drugi walnął mnie czymś jakby drążkiem od łopaty w łokieć, drugi raz nie zdąrzył. Pierwszy choć zdąrzył mnie jeszcze boleśnie kopnąć poleciał na swoje autko dość gładko, a ten z kijem miał trochę gorzej. Bo po wyjęciu mu tej pały, ja odruchowo odrzuciłem ją na ziemie (ODRUCHY K...A ODRUCHY). ale drugi prosty źle odmierzyłem odległość jego głowy (ciemność) i praktycznie wgniotłem jego nos róno z policzkami (jeszcze mam w uszach ten dźwięk ) i jak na treningu rzekłem do niego: "Sorry Kolego, sorry" (ODRUCH KOLEJNY), ale on nie odpowiedział tylko runął na glebę. Mój kompan, w tym czasie po strzale w jajka i brzuch padł na glebę przyjmując kompnięcia swoich dwóch napastników w głowę i korpus. Ci jednak zwiali, gdy zwróciłem się w ich kierunku. Na koniec wrzuciłem im tego bez nosa do auta, a gdy chciałem podejść do kierowcy, który walczył ze stacyjką, jedynie zdąrzyłem wgnieść im maskę waląc dwa młoty na samochód.
WNIOSKI:
1. Po pierwsze alkohol, ja akurat w tej chwili byłem "trochę" chwiejny.
2. Po drugie, na ulicy pierwsze razy raczej oberwiesz, bo przecież zawsze zakładamy pozytywne rozwiązania (dobrze, że tam kosy nie było), więc trzeba organizm przyzwyczajać do ciosów.
3. Po trzecie ćwicząc na treningu mając narzędzie napastnika do dyspozycji markuj atak nim, ja wpoiłem sobie odrzucanie do tyłu na ziemię i w pechowej chwili tak zrobiłem.
4. Po czwarte ustawianie gości w linii to podstawa, moi napastnicy nie mogli razem atakować (do czego chyba nie byli przygotowani) a ja jeszcze widziałem w tle swojego kolesia i jego napastników.
5. Po piąte przestaję przepraszać gdy na treningu komuś coś za mocno przywalę, sorki koledzy
6. No i naważniejsze - mogłem wracać z całą załogą!!!
Łokieć się goi, głowa też, siniaki znikają więc trzeba wracać na treningi _________________ Ahoj przygodo!!! |
|
Powrót do góry |
|
|
an_ge
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 66
|
Wysłany: Pon Lut 25, 2008 8:55 am Temat postu: |
|
|
Wniosek?
Staaaryyy nieeeedźwieeeeedź moooocnooo śpiiiiii :]
(czyt: Nie wkurw.. Micha!)
Nieźle. Jak się człowiek na treningu uczy technik na "pałkę", to zawsze gdzieś w głębi wątpi, czy mu się to na ulicy przyda. A tu taka niepsodzianka. _________________ You can run, but you only die tired.
http://angevill.myminicity.com/ |
|
Powrót do góry |
|
|
Tomek
Dołączył: 27 Sty 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Pon Lut 25, 2008 10:09 am Temat postu: |
|
|
Michu przyznaj się bez bicia, napewno jak szliście z kolega to krzyczałeś "FALUBAZ"!!! albo "ZIELONA GÓRA"!!! , tak jak w Toruniu na rynku o północy. |
|
Powrót do góry |
|
|
|